Reklama

Bez marihuany ani rusz

Amerykański raper Lil Wayne nie jeździ w trasy koncertowe bez pokaźnego worka z trawką.

Przypomnijmy, że hiphopowiec został aresztowany w lipcu 2007 roku w Nowym Jorku. Policja znalazła w tourbusie Lil Wayne'a pokaźne ilości konopi indyjskich oraz pistolet kaliber .40. Raper nie przyznał się do stawianych mu zarzutów posiadania narkotyków i nielegalnej broni.

Podczas rozprawy policjantka, która aresztowała rapera stwierdziła, że z autobusu wydobywały się kłęby marihuanowego dymu. Dlatego postanowiła zainterweniować.

Wersję policjantki potwierdził asystent Lil Wayne'a, niejaki Terry Bourgeois:

"Rzeczywiście, w autokarze palono marihuanę. Trawkę zawsze mamy ze sobą" - powiedział rozbrajająco podczas rozprawy.

Reklama

Bourgeois dodał jednak, że nie zauważył u Lil Wayne'a broni palnej.

Adwokat rapera, Stacey Richman, chce przekonać sąd, by ten odrzucił oskarżenie. Prawniczka argumentuje, że przeszukanie autobusu artysty było nielegalne.

Podczas poniedziałkowej rozprawy (20 października) Lil Wayne był obecny w sądzie. Raper przebywa na wolności, ponieważ wpłacił 70 tysięcy dolarów kaucji. Artyście grozi do 4 lat więzienia.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: raper | Lil Wayne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama