Zaproś gwiazdę na imprezę, o ile cię stać

Jennifer Lopez zaśpiewała dla syna rosyjskiego miliardera /Mike Coppola /Getty Images

Nie musisz być dyktatorem, aby zaprosić światową gwiazdę na swoje urodziny lub wesele. Sprawa jest o wiele prostsza. Wystarczy, że jesteś bogaty.

Jennifer Lopez, Sting i Enrique Iglesias wystąpili na weselu syna rosyjskiego bogacza Michaiła Gucerijewa, który jest założycielem firmy Russneft, a jego majątek szacuje się na kilka miliardów dolarów. Serwisy plotkarskie ujawniły, że każdy z wykonawców mógł zgarnąć nawet 2,5 miliona amerykańskich dolarów.

Latynoska wokalistka zresztą jest ulubioną artystką wielu milionerów. Oprócz występu dla dyktatora Turkmenistanu w 2013 roku dla Gurbanguly Berdimuhamedowa, Lopez zdarzyło się wystąpić za ciężkie pieniądze m.in. dla rosyjskiego miliardera, bankiera Andieja Melniczenki (2007 r., miała wtedy zarobić trzy miliony dolarów) oraz Sanjaya Hinduja, który w swoje wesele z Anu Mathani (2015 r.) zainwestował ponad 15 milionów funtów (oprócz Lopez zaprosił on Nicole Schrezinger).

Reklama

Lopez jest oczywiście tylko jedną z wielu gwiazd (a jej przykład jest nieco przejaskrawiony, bo zapraszający nie liczą się z funduszami, nie patrzyli na obowiązujące na rynku stawki), które można wynająć za odpowiednio wysoką kwotę na imprezę urodzinową, Bar micwę (uroczystość żydowska dla 13-letnich chłopców), wesele lub inne wydarzenie okolicznościowe. W 2014 roku pojawiło się kilka list ze stawkami dla wykonawców. Każda z nich zbytnio się od siebie nie różniła. Ile trzeba mieć pieniędzy na koncie, żeby zaprosić gwiazdę światowego formatu na własną imprezę? (warto również pamiętać, że stawka dla artysty może być kusząca, ale nie przesądzająca o występie).

Najwięcej wydać należy na Prince'a. Ten bowiem życzy sobie za koncert nawet do dwóch milionów dolarów. Odrobinę mniej zgarniają za prywatne występy m.in. Aerosmith, The Rolling Stones, Shakira, The Black Keys, Miley Cyrus, Nickelback, Jay Z, Bruno Mars oraz Elton John. Ich stawki nie przekraczają 1,5 miliona dolarów, ale nie schodzą poniżej miliona dolarów.

Mniejsze stawki  (750 tys. - 1 milion dolarów) inkasują Adele, Bruce Springsteen, Katy Perry, Sting, Pharrell Williams, Enrique Iglesias. Jeszcze mniej (około pół miliona dolarów) zarabiają na prywatnych imprezach Alicia Keys, Coldplay, R. Kelly, Selena Gomez oraz The Cure.

Kolejne przedziały to artyści nieco mniejszego kalibru, chociaż za kilkaset tysięcy dolarów na weselu mogą pojawić się m.in. Maroon 5, Lana Del Rey, James Blunt, John LegendAdam Lambert.

Kogo możemy próbować zatrudnić za 100 tys. dolarów? M.in. J. Cole'a, Gotye, Iggy'ego Popa, Diplo, Demi Lovato i całą rzeszę aktorów (trzeba tutaj zaznaczyć, że gwiazdy kina za swoje pojawienie się na prywatnych imprezach biorą zdecydowanie mniej pieniędzy niż wokaliści).

Możemy obniżyć oczekiwania i za około 30 tys. dolarów zaprosić na naszą imprezę Vanilla Ice, Xzbita lub Three 6 Mafia.

Oczywiście, poszczególni artyści nagrywają płyty, grają w trasach koncertowych, więc nie są oni na każde zawołanie milionerów. Ponadto nie wszyscy wpadają na pomysł wydania dużej sumy pieniędzy w taki sposób.

W 2015 roku na Bar micwie w Nowym Jorku pojawiła się Nicki Minaj. W 2016 roku z podobnej propozycji (Bat micwa - odpowiednik Bar micwy dla dziewczynek) skorzystał m.in. Drake. Nie obyło się w tych sytuacjach bez złośliwych komentarzy internautów.

A jak sprawa ma się w Polsce? W 2015 roku "Fakt" donosił, że za występ na jednej zamkniętej imprezie Doda inkasuje 40 tys. złotych. Wokalistka ma unikać jednak wesel. Do tych natomiast nie mają nic gwiazdy disco polo - Akcent, Bayer Full i Boys grają na tego typu imprezach i zgarniają po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Według tabloidu na wydarzeniach okolicznościowych za podobne stawki (40 - 50 tys.) mogą pojawić się również Maryla Rodowicz, Ewa Farna oraz Krzysztof Krawczyk.

Zapytani przez Kubę Wojewódzkiego Sobota oraz Zenon Martyniuk o to, czy zagraliby na weselu Kingi Dudy, odparli, że nie widzą w tym problemu i wszystko zależałoby od stawki.

W Polsce na temat tzw. chałtur mówi się niechętnie, a gwiazdy często nie przyznają się, że takie zlecenia przyjmują. Na Zachodzie działa to podobnie, jednak wydaje się, że tamtejsi artyści mają do tego większy dystans. Problem pojawia się w momencie, gdy wykonawcy nie sprawdzają dla kogo grają i pojawiają się na imprezach kontrowersyjnych postaci. Ale to już temat dużo częściej przerabiany.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy