Wzlot i upadek Mariah Carey

Mariah Carey nie ma ostatnio dobrej passy /Dimitrios Kambouris /Getty Images

Pięciooktawowy głos, 200 milionów sprzedanych płyt, 18 amerykańskich numerów jeden, pięć nagród Grammy. Z takimi osiągnięciami można osiąść na laurach. I Mariah Carey osiadła.

27 marca Mariah Carey kończy 45 lub 46 lat. Źródła podają raz tak, raz tak, a sama piosenkarka nie rozwiewa wątpliwości. Wiemy jednak na pewno, że urodziła się właśnie 27 marca.

Mariah Carey zadebiutowała w 1990 roku albumem zatytułowanym po prostu "Mariah Carey" i momentalnie stała się jedną z największych gwiazd muzycznego show-biznesu. Właściwie całe lata 90. to w jej przypadku imponujące pasmo niezliczonych sukcesów: Platynowych Płyt, nagród (łącznie odebrała 280 statuetek), kolejnych przebojów. Dość powiedzieć, że umieściła na szczycie listy "Billboardu" więcej singli niż jakikolwiek inny solowy artysta.

Znakiem rozpoznawczym Mariah Carey stał się słynny "gwizdek", a więc najwyższy ton, jaki człowiek jest w stanie z siebie wydobyć. A Mariah uzyskiwała go ot tak.

To właśnie Mariah Carey nakręciła jeden z najdroższych wideoklipów w historii - "Heartbreaker", który kosztował 2,5 mln dolarów - a gdy wytwórnia Virgin Records chciała ją przechwycić, musiała wyłożyć na stół okrągłe 100 milionów dolarów.

Reklama

Tak się złożyło, że właśnie wtedy, gdy Mariah przechodziła z Columbii do Virgin za tę zawrotną sumę, na jej spektakularnej karierze pojawiły się pierwsze rysy. Zarówno film "Glitter" z udziałem Mariah Carey, jak i towarzyszący mu album pod tym samym tytułem (oba wydawnictwa z 2001 roku), okazały się wielką klapą. Krytycy nie zostawili suchej nitki na zwrocie w kierunku muzyki disco z lat 80., a fani tym razem nie rzucili się do sklepów płytowych (wtedy jeszcze takowe istniały), by wykupić cały nakład.

Po tej klęsce wytwórnia Virgin za wszelką cenę chciała pozbyć się przynoszącej straty wokalistki, mimo że kontrakt opiewał na aż pięć albumów. Mariah została "wykupiona" w 2002 roku przez Island Records za 50 milionów dolarów. Sukcesem bez wątpienia był wydany trzy lata później album "The Emancipation of Mimi", który przyniósł wielki przebój "We Belong Together".

Później jednak było już tylko gorzej. Jeszcze płyta "E=MC²" z 2008 r. sprzedawała się dobrze, szczególnie przy tak krytycznych opiniach recenzentów. Natomiast "Memoirs of an Imperfect Angel" (2009 r.), "Merry Christmas II You" (2010 r.), a zwłaszcza "Me. I Am Mariah... The Elusive Chanteuse" furory nie zrobiły. Ten ostatni album nie załapał się nawet na status Złotej Płyty, co w przypadku takiej divy jak Mariah Carey jest dotkliwą porażką. Nie mówiąc już o tym, że w ostatnich latach artystce nie udało się wypromować ani jednego światowego przeboju.

Mariah podreperowała swój domowy budżet udziałem w amerykańskim "Idolu", gdzie w 2012 roku zastąpiła za stołem jurorskim Jennifer Lopez. Carey zarobiła w "Idolu" obłędne 18 milionów dolarów, jednak widzowie nie polubili jej, ponadto wdała się w żenujący konflikt z Nicki Minaj. Carey wyznawała później, że "nienawidziła" pracy w "Idolu".

Najnowsze doniesienia z obozu Mariah Carey są wręcz zasmucające. Podczas koncertu w Tokio, który odbył się jesienią 2014 roku, diva nie wyciągała wysokich tonów, łamał jej się głos, na domiar złego zapominała tekstu. Czasem przerywała wykonywany utwór, winę zwalając na rzekomo zepsuty stojak od mikrofonu.

Z kolei podczas tegorocznego koncertu na Jamajce Carey podpierała się playbackiem. Ponieważ jednak nie potrafiła sobie przypomnieć słów swoich piosenek, szwindel był widoczny gołym okiem. W pewnym momencie Carey zupełnie zrezygnowała z jakichkolwiek prób stwarzania pozorów. Amerykańskie media relacjonowały występ divy jako "bolesną do oglądania kompromitację".

Na to wszystko nałożyły się jeszcze problemy w życiu osobistym. Po sześciu latach rozpadło się małżeństwo z Nickiem Cannonem, z którym ma dwójkę dzieci: bliźnięta Monroe i Moroccana Scotta.

Mariah Carey wciąż jednak robi świetne interesy. Na początku 2015 roku ogłosiła swoją "rezydenturę" w Las Vegas, za którą zarobi kilkanaście milionów dolarów. Wokalistka podczas 18 koncertów w hotelu Caesars będzie wykonywać swoich 18 numerów jeden. Ostatni - "Touch My Body" - z 2007 roku.

(mim)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Mariah Carey
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy