Tony Cicoria: Pianista z przypadku

Anthony Cicoria na okładce swojej jedynej wydanej dotąd płyty. Znalazł się na niej oczywiście w towarzystwie pioruna /

42-letni lekarz, ojciec, mężczyzna, który nie wyróżniał się z tłumu, za sprawą uderzenia pioruna nabył zaskakujące zdolności. Nie, to nie geneza kolejnego filmu superbohaterskiego. To zdarzyło się naprawdę – poznajcie Tony’ego Cicorię, wybitnego muzyka, który stał się nim za sprawą przypadku.

Urodzony w 1952 roku Anthony Cicoria swoją karierę związał z medycyną. Mężczyzna ukończył chirurgię ortopedyczną na Uniwersytecie w Wirginii, a następnie podjął pracę w jednym ze szpitali w stanie Nowy Jork. Był też związany z placówką uniwersytecką w Syrakuzach. W życiu prywatnym miał żonę i troje dzieci.

Jego życie nie różniło się od życia milionów Amerykanów. Jednak wszystko zmienił incydent z 1994 roku, który przyniósł mu sławę zarówno w świecie muzyki, ale i medycyny. Przypadek mężczyzny opisał wnikliwie neurolog i pisarz Oliver Sacks w książce "Muzykofilia: Opowieść o muzyce i mózgu".

Reklama

Cicoria wraz z rodziną bawił się na imprezie nad jeziorem. W pewnym momencie zmuszony był zadzwonić. Udał się więc do pobliskiej budki telefonicznej, aby zadzwonić do matki. Zaraz po zakończeniu połączenia w Anthony'ego, który wciąż znajdował się w budce, trafił piorun.

"Byłem jakąś stopę od telefonu, kiedy został porażony. Pamiętam błysk, iskrę, która trysnęła mi w twarz i odleciałem. Widziałem swoje leżące na ziemi i ciało i pomyślałem: 'O cholera, umarłem'".

42-latek dość dokładnie w późniejszych relacjach (udzielił przynajmniej kilkunastu wywiadów) opisał swój stan, i to jak całe życie przeleciało mu przed oczami. Gdy wróciła mu świadomość, zdał sobie sprawę, że ma obolałą twarz i lewą rękę - jak zwrócił uwagę - były to miejsca wejścia i wyjścia pioruna.

Cicoria został odratowany na miejscu, szybko pojawiła się też policja oraz pogotowie ratunkowe. Jednak lekarz zdecydował się, że nie chce udać się do szpitala. Został odwieziony do domu, gdzie spotkał się z kardiologiem. Ten nie stwierdził jednak żadnych nieprawidłowości w pracy serca.

Również później wykonany rezonans magnetyczny nie wykazał żadnych nieprawidłowości, chociaż skarżył się na różne lżejsze dolegliwości. Dopiero po pewnym czasie stało się coś, co zaskoczyło neurologów.

Mężczyzna - jak sam to określił w rozmowie z serwisem Vice - odczuł nieodparte pragnienie słuchania muzyki fortepianowej. Na kupnie i odsłuchiwaniu kolejnych płyt z muzyką klasyczną, którą w zasadzie nigdy Cicoria szczególnie się nie interesował, się nie skończyło. W pewnym momencie 42-latek poszedł krok dalej i sam zaczął grać i komponować.

Obsesja urosła do tego stopnia, że mężczyzna zaczął słyszeć konkretne dźwięki w głowie, a często też zdarzało mu się śnić, że gra koncert. Po pewnym czasie Cicoria zaczął zapisywać swoją muzykę, która grała mu w mózgu - mimo nieznajomości nut oraz wcześniejszego braku zainteresowania komponowaniem. "Moje ręce nie wiedziały, co mają robić" - opowiadał Vice.

W pewnym momencie muzyka stała się obsesją początkującego pianisty. Na początku grał jedynie rano przed wyjściem do pracy i wieczorem, ale jego potrzeby błyskawicznie się zwiększały.

"To było okropne. Budziłem się o czwartej rano i grałem aż do chwili, w której musiałem wyjść do pracy. Kiedy wracałem, znowu na cały wieczór zasiadałem do pianina. Żona nie była tym zachwycona. Zachowywałem się jak opętany" - opowiadał Oliverowi Sacksowi.

Taki stan według relacji samego zainteresowano trwa do dziś (ostatni wywiad z muzykiem został przeprowadzony w 2020 roku). Mężczyzna zdecydował się nawet wykorzystać swoje "muzyczne szaleństwo" i rozpoczął profesjonalną karierę. W 2007 roku nagrał swoją pierwszą kompozycję - "The Lightning Sonata", której następnie zmienił nazwę na "Opus One: The Lightning Sonata".

Rok później ukazała się płyta z kompozycjami Cicorii - "Notes From an Accidental Pianist and Composer" - na której znalazło się pięć utworów. Okładkę zdobiło zdjęcie "pianisty z przypadku" (tak nazwał się sam lekarz) otoczonego piorunami.

W 2008 roku Cicoria zagrał też swój pierwszy koncert - odbył się on w Nowym Jorku, a występ nagrywały m.in. stacje BBC i ZDF.  W planach miał też napisanie autobiografii (nie ukazała się do tej pory).

Z powodu jego zachowania ortopeda rozwiódł się ze swoją żoną. Muzyki w głowie nie wyciszył również poważny wypadek motocyklowy, któremu mężczyzna uległ w 2004 roku, a podczas którego doznał licznych obrażeń w tym głowy.

Badający zaskakującą przemianę Tony'ego Cicorii Oliver Sacks miał kilka teorii, które mogły sprawić, że 42-letni ojciec i zwykły mężczyzna nagle stał się utalentowanym pianistą. Jednak - jak sam przyznał - przypadek ten jest wyjątkowy i odosobniony.

Jednym z wyjaśnień na takie a nie inne zachowanie trafionego piorunem lekarza mogą być epizody epileptyczne. Sacks podejrzewał też, że w głowie jego rozmówcy mogło po jakimś czasie dojść do ukrytych zmian, które wtedy - m.in. z powodu mniejszej wiedzy na temat takich przypadków - mogły zostać niezauważone.

Sam Cicoria początkowo szukał naukowego wyjaśnienia muzyki w głowie oraz radził się neurologów, jednak po jakimś czasie zrezygnował z tego i uznał, że lepiej trwać w takim stanie, w jakim jest obecnie. Dodał też, że swój wypadek zaczął rozważać bardziej na poziomie "duchowym", a sam stał się innym człowiekiem.

Naukowcy ludzi, którzy wykazują niezwykłe zdolności po urazie lub chorobie ośrodkowego układu nerwowego, nazywają "nabytymi sawantami". 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy