Taylor Swift zabrała głos w sprawie wyborów w USA. Donald Trump i Republikanie komentują
Taylor Swift rzadko zabiera głos w sprawach politycznych. Tym razem postanowiła złamać swoje postanowienia i poparła kandydatów Partii Demokratycznej w nadchodzących wyborach do Kongresu. Stanowisko wokalistki nie umknęło przedstawicielom Partii Republikańskiej.
6 listopada w Stanach Zjednoczonych odbędą się wybory do Kongresu (wybory środka kadencji prezydenta USA - midterm). W stanie Tennesse przedstawiciele Partii Demokratycznej - ubiegający się o miejsce w Senacie Phil Bredesen oraz kongresmen Jim Cooper - otrzymali nieoczekiwane poparcie od Taylor Swift.
Wokalistka rzadko zabiera głos w sprawach politycznych, jednak tym razem uznała, że jest to konieczne.
"Piszę ten post w związku z nadchodzącymi wyborami, podczas których będę głosowała w Tennessee. W przeszłości niechętnie wypowiadałam się na temat moich poglądów, ale z powodu kilku wydarzeń w moim życiu i na świecie z ostatnich dwóch lat, czuję się z tym inaczej" - napisała Swift.
Gwiazda przyznała, że swoje wsparcie dla kandydatów warunkuje ich walką o prawa człowieka. "Wierzę w walkę o prawa społeczności LGBTQ. Każda dyskryminacja ze względu na orientację seksualną i płeć jest ZŁA. Uważam, że systematyczny rasizm, jaki widzimy w tym kraju wobec ludzi kolorowych jest przerażający, obrzydliwy i powszechny" - stwierdziła.
Swift jednocześnie skrytykowała przedstawicielkę Republikanów - Marshę Blackburn - która według piosenkarki nie jest osobą gotową walczyć o godność każdego obywatela bez względu na kolor skóry, płeć i to, kogo kochają.