Świat znowu śmieje się z Kanye Westa

Kanye West znów został wyśmiany /Yui Mok/PA Wire/Press Association Images /East News

Kanye West znów znalazł się w ogniu krytyki i prześmiewczych komentarzy internautów i muzyków. Wszystko za sprawą jego występu podczas tegorocznej edycji festiwalu Glastonbury. Występu, w trakcie którego najpierw niespodziewanie na scenę wtargnął brytyjski komik, a później West skompromitował się nieznajomością tekstu utworu "Bohemian Rhapsody", który zdecydował się zaśpiewać.

Trudno napisać tekst o Kanye Weście, w którym nie padają słowa takie, jak skandal czy kpina. Wszystkie te kontrowersje sponsoruje sobie sam West, który słynie z niewyparzonego języka, porywczych zachowań i głębokiego, pozbawionego pokory przekonania, że nie ma sobie równych. Tym samym dobroduszny raper nieustannie dostarcza internautom rozrywki, nie dając nudzić się twórcom kreatywnych memów i gifów.

Koncert Kanye Westa na Glastonbury wzbudził kontrowersje jeszcze na długo przed rozpoczęciem festiwalu. Tuż po tym, jak organizatorzy ogłosili amerykańskiego rapera jako headlinera imprezy, w sieci zawrzało. Internauci postanowili wziąć sprawy w swoje ręce, inicjując petycję mającą na celu odwołanie koncertu Westa. Co prawda wniosek nic nie wskórał, ale podpisało go ponad 150 tysięcy osób.

Reklama

Podczas koncertu na Glastonbury Kanye Westowi na scenie nie towarzyszyli tancerze, wokół nie wybuchały fajerwerki, nie było też żadnej wymyślnej choreografii. A szkoda. Może takie zabiegi zdołałyby odwieźć uwagę od kompromitacji, jaka stała się jego udziałem wraz z pierwszymi dźwiękami jego wersji "Bohemian Rhapsody".

Posłuchaj "Bohemian Rhapsody" w wykonaniu Kanye Westa:

Po koncercie Westa w sieci zaroiło się od komentarzy. Nie zabrakło pozytywnych opinii, ale tych krytykujących występ Kanye Westa było zdecydowanie więcej. W komentarzach w mediach społecznościowych fani byli bezlitośni wobec amerykańskiego rapera.

“Biedny Freddie musi płakać na ramieniu Jimmy’ego Hendrixa" - napisał jeden z użytkowników.

"Wykonanie przez Kanye'go 'Bohemian Rhapsody' na Glastonbury zraniło moje uszy" - czytamy na Twitterze.

"Śmierć z powodu AIDS jest teraz drugą najgorszą rzeczą, jaka przytrafiła się Freddiemu" - żartował inny użytkownik.

Zachwycona występem Kanye Westa była oczywiście jego żona Kim Kardashian, która dała temu wyraz na swoim Twitterze, publikując skrót "GOAT" (oznacza "najlepszy w historii").

Koncert Westa wzbudził emocje także w środowisku muzycznym. Swoją opinię na temat jego coveru "Bohemian Rhapsody" postanowił wydać również Rufus Taylor, syn perkusisty Queen, który wspomaga zespół na instrumentach perkusyjnych. Muzyk na Instagramie nie przebierał w słowach, kierując pod adresem rapera liczne niecenzuralne określenia:

"Obejrzałem twój występ wczoraj w telewizji. Najbardziej gówniany występ jaki kiedykolwiek widziałem. Wykorzystałeś sześć kawałków, które nawet nie były twoje! Ani jednej poprawnie zaśpiewanej nuty bez auto-tune'a" - napisał Taylor, dodając, że to najgorszy w historii Glastonbury występ i zarzucając Kanye Westowi brak profesjonalizmu i talentu. 

Wśród osób, które nie były pod wrażeniem wykonania amerykańskiego rapera był również wokalista Adam Lambert, który od 2012 współpracuje z zespołem Queen.

Tym, co było szeroko komentowane w mediach jest również incydent, do którego doszło, gdy Kanye West zaczynał śpiewać swój utwór "Black Skinnhead". Wówczas na scenę wtargnął komik Simon Brodkin, który chciał zaśpiewać z raperem. Ochrona zareagowała szybko, ale West przerwał swój występ i zaczął piosenkę od nowa.

Jakby tego było mało, wśród publiczności ktoś wzniósł podczas koncertu Amerykanina flagę z kadrem z sekstaśmy Kim Kardashian.

Użytkownicy oceniali występ Kanye Westa nie tylko w komentarzach. W sieci można znaleźć również przeróbki fragmentów koncertu. Jeden z filmików przedstawia wykonanie Westa z przebitkami pokazującymi płaczącego Freddiego Mercury’ego:

Świat muzyczny pamięta też inne, kontrowersyjne poczynania Amerykanina. Na przykład to, gdy podczas gali rozdania nagród MTV Music Awards w 2009 roku, West wszedł na scenę i wyrwał mikrofon odbierającej nagrodę Taylor Swift. Oznajmił wówczas osłupiałej wokalistce i publiczności, że nagroda należała się Beyonce za klip "Single Ladies".

Do podobnej sytuacji doszło w tym roku na uroczystości wręczenia statuetek Grammy. Tym razem Kanye West chciał przerwać wypowiedź Becka, który zwyciężył w kategorii album roku.  

Potężna fala złośliwych komentarzy pod adresem Kanye Westa nasuwa pytanie, czy raper rzeczywiście na nie zasłużył. Można się nad tym zastanawiać, z pewnością nie zabraknie ani jego obrońców, ani oskarżycieli. Jednak jak głosi stare przysłowie - nie ma dymu bez ognia...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kanye West | Queen | Festiwal Glastonbury
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy