Reklama

Record Store Day: Czy jest co świętować?

18 kwietnia na całym świecie odbędzie się kolejna edycja święta niezależnych sklepów płytowych. Record Store Day urósł do takich rozmiarów, że wymknął się spod kontroli jego inicjatorom.

18 kwietnia na całym świecie odbędzie się kolejna edycja święta niezależnych sklepów płytowych. Record Store Day urósł do takich rozmiarów, że wymknął się spod kontroli jego inicjatorom.
Coraz rzadszy widok: melomani buszują wśród winyli /Spencer Platt /Getty Images

Pierwszy Record Store Day miał miejsce w 2007 roku. Idea była prosta: w trzecią sobotę kwietnia świętujemy niezależne sklepy muzyczne, niszowe wytwórnie płytowe i, co nie mniej ważnej, płyty winylowe, będące symbolem "prawdziwej" - nieskompresowanej i niezmakdonaldyzowanej - muzyki.

Record Store Day szybko zadomowił się w sercach artystów i melomanów, którzy z sentymentem myślą o czasach, gdy muzyka stanowiła swego rodzaju sacrum, a premiera albumu znanego artysty była wielkim wydarzeniem i ściągała tłumy fanów do sklepów płytowych. Dziś brzmi to jak opowieść nie tylko z innej epoki, ale i innej galaktyki.

Pomysł trafił na podatny grunt. Galopujące zmiany w przemyśle muzycznym nie wszystkim przypadły do gustu, a święto sklepów płytowych zdaje się być oazą klasycznego obcowania z muzyką. Zwłaszcza w czasach, gdy tradycyjne sklepy muzyczne znikają jeden po drugim (znacie jakiś w swojej okolicy?), a płyty z roku na rok sprzedają się coraz gorzej (ale nie winyle; te wracają do łask, ale to wciąż nisza).

Z każdą kolejną edycją Record Store Day w przedsięwzięciu brało udział coraz więcej sklepów, wytwórni i artystów. Nieodłączną tradycją święta stało się przygotowywanie specjalnych, limitowanych wydawnictw winylowych, właśnie na trzecią sobotę kwietnia. W tym roku w sklepach biorących udział w święcie ukażą się limitowane winyle takich artystów jak Johnny Cash, The Doors, Garbage, Bob Dylan, Paul McCartney, The White Stripes (Jack White od początku był wielkim promotorem wydarzenia) czy U2. Będą to reedycje, płyty live, ale także premierowe single. Ponadto odbywa się cała masa wydarzeń towarzyszących: spotkania z muzykami, wycieczki do tłoczni, specjalne audycje radiowe, projekcje filmów dokumentalnych, wreszcie koncerty.

Reklama


Z jednej strony niezależne wytwórnie i sklepy cieszą się na 18 kwietnia, ponieważ właśnie podczas Record Store Day notują rekordowe obroty. Z drugiej strony coraz głośniejsze są słowa krytyki, wedle których święto zostało przejęte przez największe wytwórnie płytowe i zamiast celebracji muzyki mamy wielki biznes.

"Record Store Day stał się kolejnym wydarzeniem w dorocznym cyrku nazywanym przemysłem muzycznym. Cyrku, który zaczyna się od listy BBC Sound Of..., a kończy się rozdaniem Mercury Prize. Duże wytwórnie traktują ten dzień jako zwyczajne narzędzie marketingowe. U2 wcisnęli już swój album do naszego iTunesa, dlaczego teraz chcą teraz opóźniać pracę tłoczni?" - sarkastycznie pyta część oryginalnych inicjatorów Record Store Day.

Póki co entuzjazm przeważa jednak nad krytyką, a sentyment wypiera brutalną rzeczywistość, która konsekwentnie spycha ostatnie na świecie sklepy płytowe - takie klasyczne, ze ścianami, regałami i dachem - w otchłań nierentowności.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy