Trudno uwierzyć, że w 1997 r. koncert Kiss w Polsce trzeba było odwołać ze względu na znikome zainteresowanie. Ostatecznie ponad dwie dekady później Amerykanie w końcu dotarli nad Wisłę - po raz pierwszy i (najprawdopodobniej) po raz ostatni. Kto nie był, ten trąba.
Wtorkowy (18 czerwca) występ w Tauron Arenie Kraków odbył się bowiem w ramach pożegnalnej trasy "End of the Road", w ramach której Kiss do końca roku da w sumie ponad 100 koncertów. Czy to będzie definitywny koniec, trudno powiedzieć, bo sam byłem już na przynajmniej kilku pożegnalnych koncertach innych rockowych weteranów (pozdrowienia dla Scorpions czy Deep Purple).
Przed "najgorętszym zespołem na świecie" (tak zapowiedziano Kiss) na scenie zaprezentował się nietypowy support. Mowa o Davidzie Garibaldim. Nie jest żaden znany muzyk czy lider słynnej grupy, lecz artysta malarz, który podczas pokazów na żywo tworzy portrety gwiazd rocka. Podczas półgodzinnego energetycznego pokazu namalował portrety Jimmy'ego Page'a (przy dźwiękach jego Led Zeppelin), Ozzy'ego Osbourne'a (w muzycznej oprawie Black Sabbath) i bohaterów wieczoru - czyli Kiss.
Ciekawostka, ten ostatni obraz podpisany przez muzyków Kiss można było zabrać do domu - warunkiem wzięcia udziału w loterii była wpłata w wysokości minimum 10 dolarów na charytatywną organizację Nordoff Robbins zajmującą się muzykoterapią. Im większa wpłata, tym bardziej rośnie szansa na zwycięstwo.