Freddie Mercury (Queen): 75. urodziny legendy

Freddie Mercury w 1973 roku /Michael Putland /Getty Images

Urodził się jako Farrokh Bulsara. W końcu stał się Freddiem Mercurym - postacią, bez której nie byłoby dziesiątek nieśmiertelnych ballad, a także przebojowych rockowych numerów. Zawsze marzył, by być jak jego muzyczne guru, Aretha Franklin. Został Freddiem i jedną z największych popkulturowych legend w historii. Poznaj jego historię.

Kochają go osoby w każdym wieku. Starszym przypomina lata młodości, a młodzi mieli okazję zakochać się w jego zmiennym jak kameleon głosie dzięki m.in. oscarowemu filmowi "Bohemian Rhapsody". Gdyby żył, obchodziłby 75 urodziny.

Freddie Mercury przyszedł na świat 5 września 1946 roku w Stone Town na Zanzibarze. Z pochodzenia był Parsem (pochodzenie indyjskie) i razem z rodzicami, Bomi i Jer oraz siostrą Kashmirą zamieszkiwali Stone Town. Zanzibar był kolonią brytyjską, a z końcem lat 60. jego mieszkańcy stali się obywatelami Wielkiej Brytanii. W ten sposób Freddie trafił do kraju, w którym pozostał do końca życia. 

Reklama

Freddie Mercury - droga na szczyt

Zaraz po zjawieniu się w Zjednoczonym Królestwie zaczął studia z grafiki na Ealing Art College w Londynie. Jego talent plastyczny szedł w parze z wokalnym i muzycznym. Niewielu wie, że to Freddie zaprojektował logo zespołu Queen. Jego pierwszym zespołem był Ibex, a w 1970 roku wraz z Timem Staffelem oraz późniejszymi muzykami Queen - Brianem Mayem i Rogerem Taylorem tworzył zespół Smile.

Muzycy po przyjęciu Johna Deacona (basisty) i odejściu Stafella pozostali w dobrych kontaktach, a na debiutanckiej płycie Królowej można posłuchać piosenki z tego okresu - "Doing All Right". W 2018 roku specjalnie na potrzeby filmu powstała nowa wersja. Posłuchaj!

Po wydaniu trzech płyt Queen był rozpoznawalny w coraz szerszych kręgach, ale prawdziwą sławę Freddiemu i spółce przyniosły płyty "A Night At The Opera" (1975) i "A Day At The Races" (1976). Stali się najgorętszymi sławami na światowej scenie i wyznaczali trendy - w muzyce i modzie. Koncerty Queen były energetyczne, magnetyzujące - dlatego każdy chciał zobaczyć ich w akcji. Wszystko za sprawą charyzmy posiadacza 3,5-oktawowego głosu oraz drapieżnych riffów Briana Maya.

Z czasem styl Freddiego ewoluował. To on napędzał Queen, był jego główną twarzą, dlatego zespół zmieniał się z nim. Z początkiem lat 80. dostosowywał się do nowej mody związanej ze środowiskiem gejowskim: na płytach zespołu widoczne były rytmy dyskotekowe, żywe instrumenty zastępowały syntezatory, a Freddie zaczął nosić skórzane, obcisłe ciuchy oraz zapuścił swojego słynnego wąsa. 

Wtedy też wyprawiał huczne imprezy, na które zapraszał przyjaciół i gwiazdy muzyki. Przyjaźnił się m.in. z Eltonem Johnem czy Rodem Stewartem. Nowy styl zespołu był w dużej mierze pozbawiony gitarowego brzmienia, natomiast przepełniony był popem. W połowie dekady rozpoczął solową karierę wydaniem płyty "Mr. Bad Guy", która okazała się komercyjną klapą. Freddie nagrywał jeszcze z Michaelem Jacksonem czy Davidem Bowie.

Queen w 1985 roku powrócił dając jeden koncert podczas Live Aid. Nowa energia, która wstąpiła w wyczerpany konfliktami zespół spowodowała, że już rok później pojawiła się płyta "A Kind of Magic", którą promowała ostatnia trasa koncertowa w historii grupy. To podczas niej Freddie w swej słynnej, żółtej kurtce, zagrał koncerty w Budapeszcie, na Wembley oraz w Knebworth.

Freddie Mercury - życie z chorobą

Najprawdopodobniej w 1987 roku dowiedział się, że ma AIDS. Krótko po tym zaprosił do studia śpiewaczkę operową Montserrat Caballé i spełnił swoje marzenie łącząc rocka z operą i wydając album "Barcelona" (później piosenka została motywem przewodnim Olimpiady w Barcelonie w 1992 roku). W 1989 roku zadebiutowała płyta Queen "The Miracle", która miała być ostatnim albumem zespołu. Freddie jednak znalazł w sobie siłę, by nagrać jeszcze jedną płytę. Było nią wydane na kilka miesięcy przed śmiercią muzyka "Innuendo". Promowały ją teledyski, w których wyniszczony chorobą Freddie próbował ukrywać bardzo zły stan swojego zdrowia. 

Zobacz ostatni teledysk Freddiego Mercury'ego.

Ostatnie lata życia Freddie spędzał w Londynie i szwajcarskim mieście Montreux. Odpoczywał obserwując Alpy, ale też nagrywał ostatnie piosenki. "You Don't Fool Me", "A Winter's Tale" oraz "Mother Love" nagrał niecałe pół roku przed śmiercią. Nieskończony, przepełniony smutkiem utwór dośpiewał do końca Brian May. Trafiły one później na wydany w 1995 roku album "Made In Heaven".

Freddie Mercury - ostatnie chwile

W ostatnich tygodniach życia opiekowali się nim partner Jim Hutton oraz przyjaciele - asystent Peter Freestone czy piosenkarz Dave Clark. Peter wspominał później w swojej książce: "Przez ostatni tydzień nigdy nie opuszczał swojego łóżka i nigdy nie był sam. Robiliśmy dwunastogodzinne zmiany. Siedziałem na łóżku trzymając go za rękę, więc gdyby się obudził ktoś tam był".

Według Freestone'a wieczorem 22 listopada Freddie podjął decyzję o poinformowaniu świata o chorobie. Wtedy też w porozumieniu z menedżerem Jimem Beachem pojawiła się krótka informacja o chorobie muzyka. Freddie czuł ponoć wielką ulgę po przedstawieniu tej informacji światu. Wcześniej był nagabywany przez dziennikarzy, którzy stali pod bramą jego rezydencji Garden Lodge w sercu Londynu. Informacja pojawiła się w prasie dopiero nazajutrz o ósmej rano, przez co w rzeczywistości Freddie zmarł niecałe 24 godziny od poinformowania świata o swojej śmiertelnej chorobie. 

Ostatnie chwile Freddiego Mercury'ego obserwowali jego przyjaciele-opiekunowie. Partner Freddiego, Jim Hutton, w biografii "Freddie Mercury i ja" opisywał trudne momenty opieki nad niegdyś pełnym życia, a wówczas przykutym do łóżka muzyku. Ostatnie chwile Freddiego są szokujące.

Hutton opisywał je tak: "Freddie znów obudził się o szóstej rano i powiedział, co okazało się być jego ostatnimi słowami: 'Siku, siku!'. Chciał, by pomóc mu iść do łazienki. (...) Wyglądał strasznie słabo i musiałem go nieść. Kiedy opuszczałem go z powrotem na łóżko, usłyszałem ogłuszający trzask. Brzmiało to tak, jakby jedna z kości Freddiego łamała się, pękając jak gałąź drzewa. (....) Krzyknął z bólu i wpadł w konwulsje. (...) Zawołałem Joe. Potrzebowałem go, żeby przypiął Freddiego do łóżka, żeby nie zrobił sobie krzywdy."

W ostatnich chwilach, zdaniem Petera Freestone'a, Freddie dostał dreszczy, wstrząsów i zapadł w śpiączkę. Nie miał żadnej świadomości, gdy próbowali do niego mówić. Roger Taylor, perkusista Queen zaprzyjaźniony z Freddiem od lat studenckich, spieszył się w odwiedziny do przyjaciela. Gdy dojechał pod jego dom, dostał telefon, że Freddie odszedł. Lekarz po wezwaniu stwierdził zgon legendarnego wokalisty.

Freddie Mercury - "Miłośnik życia, piosenkarz"

Na pomniku upamiętniającym go pojawiło się hasło "Freddie Mercury - miłośnik życia, piosenkarz", które najlepiej określa muzyka żyjącego pełnią życia. Freddie Mercury poprosił swoich spadkobierców, by "Nigdy nie uczynili go nudnym". Tak też po śmierci muzyka co jakiś czas pojawiają się nowe kompilacje, remiksy piosenek, a jego twórczość jest wykorzystywana w reklamach czy filmach.

Nieśmiertelna muzyka Queen i Freddiego Mercury'ego jest teraz popularna bardziej niż kilka lat temu. Renesans popularności przyniósł film "Bohemian Rhapsody". Dodatkowo dwaj aktywni muzycy Queen (Brian May i Roger Taylor) w ramach projektu "Queen +" występowali z Paulem Rodgersem, a od 10 lat są w niekończącej się trasie z gwiazdorem pop Adamem Lambertem. Za pośrednictwem koncertów szerzą spuściznę po Freddiem. Dotychczas wystąpili w Polsce czterokrotnie - w 2012, 2015, 2016 i 2017 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Queen | Freddie Mercury
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy