Deep Purple w Katowicach: Szła dzieweczka do laseczka

Ian Gillan (Deep Purple) w Katowicach /fot. Bartosz Nowicki

"Stare dziady" dały radę, dzięki czemu jest szansa, że tytuł trasy "The Long Goodbye" nie będzie pustym frazesem i że koncerty w Łodzi i Katowicach były tylko powiedzeniem "do zobaczenia".

Rozpisana do końca listopada trasa "The Long Goodbye" reklamowana jest jako pożegnalna w karierze Deep Purple, ale ileż już tego typu ogłoszeń słyszeliśmy od przedstawicieli zespołów, które nadawały ton na scenie rockowej w latach 60. i 70.

Sami muzycy w wywiadach też raczej dystansowali się od jednoznacznych deklaracji. W środowy wieczór (24 maja) w wypełnionym Spodku w Katowicach wcale nie odczułem schyłkowych nastrojów.

Obecne koncerty związane są nawet bardziej z promocją wydanej w kwietniu 20. już studyjnej płyty "inFinite". W rozpisce nie mogło oczywiście zabraknąć Polski, która wspiera legendarną formację od dziesięcioleci. A skoro Polska, to na liście musiał pojawić się Spodek - był to już ósmy koncert grupy w tym miejscu (żadnego innego polskiego miasta Deep Purple nie odwiedzali tak często).

Reklama

Występ można podzielić z grubsza na dwie części - pierwsza z naciskiem na nowy materiał (w sumie usłyszeliśmy aż pięć premierowych utworów) i druga z "jazdą obowiązkową", którą weterani w niemal niezmiennej kolejności grają od kilkunastu lat.

Płyta "inFinite" zebrała bardzo przyzwoite recenzje, w dodatku na listach sprzedaży radzi sobie najlepiej od czasu... "Perfect Strangers" z 1984 r. (m.in. 6. miejsce w Wielkiej Brytanii). Otwierający album utwór "Time for Bedlam" rozpoczął też koncert w Katowicach, wywołując od razu entuzjazm wielotysięcznej publiczności (frekwencja wyraźnie wyższa niż podczas poprzednich odwiedzin w naszym kraju). Widać było wysiłek na twarzy wokalisty Iana Gillana, bo to na 71-letnim wokaliście najbardziej słyszalny jest upływ czasu. Choć do jego formy nie można było mieć wielkich zastrzeżeń - po prostu z wiekiem barwa głosu frontmana nabrała innych kolorów, przez co od dawna już nie sięga on po pewne klasyki z lat 70. (jak choćby popisowy "Child in Time").

Gillan sprytnie korzystał też z pewnych udogodnień - na deskach sceny przymocowano 10 stron z tekstami najnowszych utworów. To wówczas wokalista starał się trzymać środka sceny, by od czasu do czasu rzucać spojrzeniem na "ściągawki". Tradycyjnie też już znikał za kolumnami, gdy jego koledzy prezentowali instrumentalne popisy.

Swoje pięć minut w imponującym stylu wykorzystał klawiszowiec Don Airey, który poza fragmentami kompozycji Fryderyka Chopina zagrał też urywek ludowej pieści "Szła dzieweczka do laseczka". Szacunek klasyka do klasyki - brawo! Wszystko to było zaledwie wstępem do "Perfect Strangers", od którego tak naprawdę zaczęła się największa zabawa z chóralnymi śpiewami.

Bo naprawdę trudno było ustać w miejscu przy kolejnych "kosmicznych" petardach: "Space Truckin'", rozpoczynający się najsłynniejszym riffem gitarowym w historii rocka "Smoke on the Water" (na telebimach w tle pojawiły się wtedy fragmenty doniesień z gazet o pożarze kasyna w Montreaux, który był inspiracją do napisania tekstu) oraz zagranych na bis "Hush" ("rozgadana" wersja w postaci gitarowo-klawiszowego call & response) i "Black Night". Gillan sypał komplementami w stronę "cudownej i niesamowitej" publiczności, a po niespełna dwóch godzinach usłyszeliśmy krótkie: "We love you! Bye, bye!" i pożegnalny koncert w Polsce przeszedł do historii. Naprawdę trudno uwierzyć w to, że to koniec.

"W latach 60. jeśli dołączałeś do zespołu, to miałeś szczęście, jeśli graliście rok albo dwa" - mówił w jednym z ostatnich wywiadów basista Roger Glover, który w Deep Purple występuje od 1969 r.

PS W roli gości specjalnych pojawili się "ciężarowi" Kanadyjczycy z Monster Truck, których mogliśmy już oglądać w Polsce m.in. w roli supportu Slasha w Krakowie (2014 r.). Ze swojego zadania rozgrzania publiczności wywiązali się przyzwoicie.

Oto setlista koncertu Deep Purple w Katowicach:

"Time For Bedlam"
"Fireball"
"Bloodsucker"
"Strange Kind of Woman"
"Johnny's Band"
"Uncommon Man"
"The Surprising"
"Lazy"
"Birds of Prey"
"Hell to Pay"
solo Dona Aireya
"Perfect Strangers"
"Space Truckin'"
"Smoke on the Water"
Bis:
"Hush"
solo Rogera Glovera
"Black Night".

Michał Boroń, Katowice

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Deep Purple
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy