Reklama

Budka Suflera wróciła na scenę. 45-lecie w Krakowie: Przeboje, wzruszenia i oświadczyny

Kiedy pięć lat temu Budka Suflera zapowiadała koniec swojej pięknej, 40-letniej opowieści, chyba mało kto wierzył w to, że nigdy nie zobaczymy już zespołu na scenie. 29 września w krakowskiej Tauron Arenie stało się to, na co fani liczyli po cichu przez cały ten czas. Utwory legend polskiego rocka wybrzmiały na żywo po raz kolejny.

Kiedy pięć lat temu Budka Suflera zapowiadała koniec swojej pięknej, 40-letniej opowieści, chyba mało kto wierzył w to, że nigdy nie zobaczymy już zespołu na scenie. 29 września w krakowskiej Tauron Arenie stało się to, na co fani liczyli po cichu przez cały ten czas. Utwory legend polskiego rocka wybrzmiały na żywo po raz kolejny.
Budka Suflera w zmienionym składzie wróciła na scenę: trzeci od prawej lider Romuald Lipko /Bartosz Krupa/Dzień Dobry TVN /East News

"To dla nas, dla Budki Suflera, szczególna chwila. Pięć lat temu dokładnie w tej hali kończyliśmy swoją karierę. Ale niezależnie od powodów jesteśmy z wami znowu w odmłodzonym składzie. Dziękujemy, że jesteście" - tymi słowami Romuald Lipko przywitał się z krakowską publicznością w niedzielny wieczór (29 września), który rozpoczął jesienną trasę "Powrót do korzeni".

Powody takiej rzeczywiście decyzji mogą zastanawiać, ale dla zgromadzonych w Tauron Arenie nie było to chyba istotne. Warto podkreślić symbolikę tego powrotu, który nastąpił na przekór trudnościom. W ostatnich dniach zespół cierpiał metaforycznie, gdyż przez personalne tarcia skład zespołu opuścił wokalista Krzysztof Cugowski. Ale cierpiał także dosłownie ze względu na problemy zdrowotne samego Romualda Lipki, który zmaga się z chorobą nowotworową. Szczególnie tego drugiego nie można było jednak odczuć, gdyż lider Budki prezentował na scenie fantastyczną formę.

Reklama

Tego pierwszego oczywiście ukryć się nie dało - za mikrofonem Cugowskiego zastąpił Robert Żarczyński. Stanowisko gitarzystów objęli natomiast Dariusz BafeltowskiPiotr Bogutyn, a na bas powrócił znany dobrze nie tylko fanom zespołu Mieczysław Jurecki. Za bębnami zasiadł rzecz jasna Tomasz Zeliszewski, któremu niejeden mógłby pozazdrościć olimpijskiej wręcz kondycji.

Nie mogło zabraknąć również wspomnień o Romualdzie Czystawie, wokaliście kapeli z lat 1978 - 1982, którego dziewiąta rocznica śmierci przypadła dokładnie w dzień koncertu. Set rozpoczął się właśnie od utworów, które Czystaw wykonywał oryginalnie w pierwszych latach historii Budki, między innymi "Nie wierz nigdy kobiecie" (posłuchaj!).

Po krótkiej pierwszej części na scenie pojawił się Piotr Metz, który zapowiedział pierwszego gościa: Izabelę Trojanowską. Można było odnieść wrażenie, że koncert zaczął się po raz drugi, szczególnie za sprawą "Tyle samo prawd ile kłamstw" (posłuchaj!) i "Wszystko, czego dziś chcę" (sprawdź!), które uderzyły z zaskakującą energią, porywając publiczność.

Budka wróciła jeszcze na chwilę do czasów Czystawa wykonując "Za ostatni grosz" (posłuchaj!). Finalną składową hołdu dla zmarłego wokalisty był "Czas ołowiu" (posłuchaj!), podczas którego przed mikrofonem stanął drugi gość specjalny tego wieczoru. Choć słowo "gość" średnio pasuje w tym wypadku, bo Felicjan Andrzejczak to przecież także były wokalista i część historii Budki Suflera.

Wystarczyła zaledwie chwila, żeby pełen emocji śpiew wywołał dreszcze na plecach. Przepotężna "Noc Komety" (posłuchaj!) wyszła naprawdę dobrze. Udział Andrzejczaka nie byłby kompletny bez "Jolki" (posłuchaj!) . Wokalista udowodnił, że jest jedynym, kto potrafi i powinien wykonywać ten utwór na żywo. Ciekawe, czy gdyby tylko zdrowie na to pozwalało, to mógłby wystąpić z Budką jako pełnoprawny wokalista przez cały koncert?

Na scenę powrócił Robert Żarczyński, a roztańczona jak na całkiem dobrym weselu publiczność usłyszała kolejne szlagiery: "Wieżę Babel", "Martwe morze" czy "Twoje radio". Wtem stało się, czego mało kto się spodziewał. Piotr Metz tym razem zaprosił jednego z fanów Budki. Oprócz kilku słów podziękowań dla zespołu, miał także wiadomość dla swojej partnerki, której... oświadczył się na scenie.

Po "Takim tangu" ze specjalną dedykacją przyszła kolej na Urszulę, ostatniego gościa. Podobnie jak pozostała dwójka wokalistce nie brakowało energii. Dodatkowo epatowała wręcz pozytywną wibracją, której nawet nie próbowała ukrywać.

Chwilę później nastąpił wielki finał: "Bal wszystkich świętych" z fontannami złotego konfetti, pożegnania, podziękowania i refren "Jest taki samotny dom" wykonany przez wszystkich muzyków oraz "V bieg" na bis.

"Niezależnie od tego, co dzisiaj usłyszeliśmy, najważniejsza jest muzyka, szczególnie taka jak nasza - żegnał się z krakowską publicznością Romuald Lipko. - Chcielibyśmy, aby na zawsze pozostała w polskiej popkulturze" - zakończył.

Trasa "45 lat. Powrót do korzeni" obejmuje w sumie osiem koncertów. Oto daty kolejnych występów:

2.10 - Warszawa, Torwar
5.10 - Poznań, Arena
11.10 - Gdańsk, Ergo Arena
13.10 - Wrocław, Hala Stulecia
20.10 - Szczecin, Netto Arena
25.10 - Katowice, Spodek
1.12 - Lublin, Hala Globus.

Bartosz Kicior, Kraków


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Budka Suflera
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama