Reklama

25 lat od występu Sinead O'Connor w "Saturday Night Live"

To był jeden najbardziej bulwersujących momentów w historii amerykańskiej telewizji. Sinead O'Connor podarła na wizji zdjęcie Jana Pawła II, co wywołało mnóstwo kontrowersji oraz sporo nieprzyjemności dla samej gwiazdy.

To był jeden najbardziej bulwersujących momentów w historii amerykańskiej telewizji. Sinead O'Connor podarła na wizji zdjęcie Jana Pawła II, co wywołało mnóstwo kontrowersji oraz sporo nieprzyjemności dla samej gwiazdy.
Sinead O'Connor niedługo po występie w "SNL" zaczęła pojawiać się na koncertach w stroju księdza /FARRELL/PHOTOCALL/SIPA /East News

Sinead O'Connor popularność zdobyła w 1990 roku za sprawą singla "Nothing Compares 2 U" z drugiej płyty "I Do Not Want What I Haven't Got". Co ciekawe debiut w "SNL" zaliczyła z innymi piosenkami z tego wydawnictwa. W programie zaśpiewała "Three Babies" i "The Last Day of Our Acquaintance".

Posłuchaj "Nothing Compares 2 U" w serwisie Teksciory.pl!

Ponownie do "Saturday Night Live" zaproszono ją w 1992 roku. 3 października artystka stanęła na scenie programu i wykonała utwór "Success Has Made a Failure of Our Home" (z albumu "Am I Not Your Girl?") oraz niespodziewanie utwór "War" Boba Marleya, a następnie wykrzykując "walczcie z prawdziwym wrogiem" podarła zdjęcie papieża Jana Pawła II. Jej protest związany był z aferą pedofilską w kościele katolickim w Irlandii.

Reklama

Posłuchaj utworu "Success Has Made a Failure of Our Home" w serwisie Teksciory.pl!

"Byłem w szoku" - wspominał w późniejszych wywiadach Lorne Michaels, producent telewizyjny i współtwórca show.

Sprawdź kompozycję "War" w serwisie Teksciory.pl!

Nic dziwnego, że twórcy całego widowiska byli równie zszokowani, co widzowie. Sinead bowiem, starannie ukryła swoje zamiary i nikogo o nich nie informowała. Wiceprezes stacji NBC, Rick Ludwin, przyznał po latach, że gdy zobaczył, co dzieje się na scenie, prawie spadł z krzesła.

Producenci programu po latach opowiadali, że zaskoczyła ich również reakcja publiczności. Ta bowiem zamilkła. Nie było żadnych oklasków, żadnych gwizdów lub buczenia.

Występ nie przeszedł jednak bez echa. "New York Daily News" sytuację nazwał "świętym terrorem". Stacja NBC w ciągu kilku dni odebrała ponad cztery tysiące telefonów ze skargami na artystkę oraz na sam program. Istniało również przekonanie, że Federalna Komisja Łączności nałoży na kanał poważną karę, tak się jednak nie stało, gdyż FKŁ nie miała takich uprawnień.

Materiał, którego nie zobaczono na zachodzie Stanów (tam puszczono wersję z prób, kiedy to Sinead w rękach trzymała zdjęcie małego uchodźcy) stał się tematem wielokrotnych parodii, również w "SNL". W swoich wersjach występ odtwarzali m.in. Madonna, Arsenio Hall i Jan Hooks. Tydzień po O'Connor w programie pojawił się aktor Joe Pesci, gorliwy katolik, który stwierdził, że gdyby wokalistka w jego show zrobiła taką rzecz, to by jej porządnie przyłożył.

Przeciwnicy Sinead chcieli zrobić jej w tamtym czasie dużo gorszych rzeczy. O'Connor stała się wrogiem publicznym numer jeden (na bok zeszła nawet Madonna, która w tym czasie promowała pełną ostrej erotyki książkę "Sex"), jej występy były bojkotowane, a gdy pojawiała się gdzieś gościnnie, musiała znosić buczenie i gwiazdy tysięcy ludzi.

Tak było m.in. w trakcie koncertu z okazji 30-lecia działalności Boba Dylana w Madison Square Garden. Mimo że na scenie Sinead wspierał Kris Kistofferson (miał powiedzieć do niej m.in. "nie pozwól, by dranie cię złamali"), w pewnym momencie artystka przerwała koncert, kazała przestać grać muzykom, nawrzeszczała na publiczność i ponownie a cappella wykonała piosenkę "War", tym razem jednak pomijając fragment z "Saturday Night Live". Chwilę później uciekła ze sceny i rozpłakała się.

21 października pod siedzibą Chrysalis Records, wytwórni Sinead, na znak sprzeciwu wobec działalności artystki, 30-tonowy walec przejechał po jej płytach i kasetach.

Sinead tłumaczyła w kolejnych miesiącach, że jej akt przyćmił ważny przekaz. "Moja historia to historia milionów dzieci, których rodziny zostały rozbita w imię Jezusa Chrystusa" - pisała w liście do mediów Sinead, dodając również, że księża zawładnęli zbyt dużym obszarem naszego życia, m.in. historią, edukacją i seksualnością człowieka.

W 2002 roku zapytano ją natomiast, czy zmieniłaby coś w swoim wystąpieniu. Irlandka stanowczo odpowiedziała, że zrobiłaby to samo. Dekadę później próbowała jednak postawić się na miejscu widzów.

"To bardzo zrozumiałe, że Amerykanie nie zrozumieli, o co mi chodziło, ale poza Stanami ludzie wiedzieli, po cichu mnie wspierali"  - mówiła. 

Całe zajście magazyn "TV Guide Network" umieścił na 24. miejscu największych wpadek i skandali w historii telewizji.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Sinead O'Connor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy