​Po nocy przychodzi dzień, a po burzy... Kali Uchis

Kali to profesjonalistka dbająca o każdy szczegół swojej kariery /materiały prasowe

Jej singel "After the Storm" narobił słuchaczom apetytu. Zagraniczne media już zdążyły okrzyknąć ją "ikoną" i "gwiazdą naszych czasów". Kim jest intrygująca Kali Uchis, której debiutancki album "Isolation" właśnie wylądował na sklepowych i wirtualnych półkach?

Eklektycznie znaczy ciekawie

25-letnia Karly-Marina Loaiza, bo tak naprawdę nazywa się Kali Uchis (pseudonim nadał jej w dzieciństwie ojciec, o którym jeszcze będzie w tym tekście), urodziła się w Stanach Zjednoczonych, jako córka Kolumbijczyków. Jej życie wiązało się więc z częstymi podróżami między tymi dwoma krajami.

Choć już w szkole zaprzyjaźniła się z pianinem i saksofonem, to jej przygodę z muzyką na dobre zainaugurował mixtape "Drunken Babble" z 2012 roku. Wydana trzy lata później EP-ka "Por Vida" dała zaś wyraźny sygnał, by bacznie przyglądać się rozwojowi kariery Kali Uchis. Razem z nią nad płytą pracowali bowiem Diplo, Tyler, the Creator, Kaytranada i BadBadNotGood, a w trasę wokalistka wyruszyła z Leonem Bridgesem. Trzeba przyznać, że to całkiem niezłe grono jak na początek.

Reklama

Swoją pierwszą EP-ką Kali Uchis zwróciła uwagę muzycznego środowiska, dzięki czemu udzieliła się gościnnie w nominowanym w tym roku do Grammy utworze Daniela Caesara "Get Out", nagrała dwie piosenki z Gorillaz na ich płytę "Humanz" oraz zaśpiewała w kawałkach "Wave" Major Lazer, a także "See You Again" Tylera, the Creatora.

Jednocześnie Karly-Marina intensywnie pracowała nad materiałem na swoją debiutancką płytę, na której znów swoje odciski palców zostawili wyśmienici goście. "Body Language" zostało wyprodukowane przez Thundercata. "Killer" Kali nagrała razem z The Dap-Kings. W "post-apokaliptycznej piosence miłosnej" pod tytułem "Tyrant" udziela się Jorja Smith, a w funkowym "Just A Stranger" słychać Steve'a Lacy’ego. Damon Albarn nagrał z Kali elektro-popowe "In My Dreams". Kevin Parker z Tame Impala zaznacza swoją obecność w disco-melancholijnym "Tomorrow". Tyler, The Creator i Bootsy Collins wspierają Uchis we wspomnianym singlowym "After The Storm".

Artystyczna dusza ze starego Subaru

Kali Uchis to z natury rebeliantka, artystyczna dusza ciągle szukająca nowych form wyrażania siebie. Tworzyła poezję, ale zanim twórczość Kali przybrała kształt piosenek, najpierw wypełniła jej notes w formie wierszy. Muzyka była częścią jej życia, ale Kali bardziej niż w światłach reflektorów, widziała siebie po tej drugiej stronie kamery, jako reżyserkę filmową.

Tych artystycznych zapędów nie rozumiała rodzina Karly-Moriny, co często kończyło się kłótnią z ojcem-biznesmenem. Rodzice wokalistki oczekiwali, że córka pójdzie do koledżu, ale to akurat znajdowało się daleko poza jej, bądź co bądź, szerokim kręgiem zainteresowań. Gdy jako 17-latka nie dostosowała się do nałożonych zasad (wróciła do domu nad ranem), na łóżku znalazła list, w którym tata kazał jej zabrać swoje rzeczy i radzić sobie samodzielnie.

Kolejne tygodnie Kali Uchis spędziła więc na... przysklepowym parkingu w swoim starym Subaru. Kiedy zmartwiony ojciec zaczął do niej dzwonić, przepraszać i namawiać do powrotu, pozostała nieugięta. Uznała, że to dobry czas, by nauczyć się samodzielności. By zarobić na życie, chwytała się różnych prac dorywczych. Była kasjerką, sprzedawczynią ubrań, kelnerką, artystką wizualną, kręciła filmy i chodziła do szkoły (choć to ostatnie też raczej dorywczo niż regularnie...).

Ojciec - zaskoczony uporem córki - nadal wydzwaniał i prosił, by wróciła, ale nasza bohaterka ani myślała wycofać się ze swojego postanowienia. Nigdy też nie zdradziła rodzinie, gdzie przebywa. Dopiero po kilku miesiącach Kali zrozumiała, że jej zachowanie sprawia bliskim ból i naprawiła stosunki z tatą. Dziś na jej ramieniu dostrzec można tatuaż, którym jest paszportowy podpis jej ojca. "To mój bohater" - przyznaje wokalistka.

O ile rodzice są dumni z osiągnięć córki, o tyle inni członkowie rodziny Karly-Mariny już niekoniecznie. Ci starsi nie dowierzali, że była w stanie utrzymać się z muzyki, jako artystka. Do Kali dotarły nawet przykre plotki, że zdaniem jej krewnych zajęła się prostytucją.

"Jestem artystką wizualną"

Kali Uchis to współczesna pin-up girl zakochana w stylu retro. Wizualnie - ale i muzycznie - ma w sobie coś z Amy Winehouse i Lany Del Rey (ta druga zgłosiła się nawet do niej z propozycją supportu). Gdy zaś ogląda się jej teledyski, na myśl przychodzi pamiętna groteskowość początkującej Lady Gagi.

Ale te podobieństwa mieszą się raczej w sferze inspiracji, niż kopiowania. Kali ma konkretną wizję swojej publicznej obecności i tak jak starannie dobiera sobie współpracowników, tak samo świadomie kreuje swój zmysłowy, oryginalny i przez to intrygujący wizerunek.

"Lubię konceptualizować projekt, zanim go uruchomię. Poprzedni był pastelowy, blond i różowy, wszystko rozmarzone i anielskie. To było bardzo małe dziecko. Ten jest bardziej dojrzały" - tak obrazowo Kali Uchis mówi o swojej twórczości.

Trudno ją zdefiniować, ale sama też nie lubi być szufladkowana. Zapytana, czy nazwałaby siebie feministką, odpowiedziała, że woli po prostu skupić się na walce o ludzi i przeciw dyskryminacji, a siebie określać jako zwolenniczkę praw człowieka. I podobnie jest z jej muzyką, w której od początku miesza reggae z jazzem, bossa novą i r&b, a do tego zaznacza w niej swoje latynoamerykańskie korzenie i spaja wszystko pisanymi przez siebie tekstami. Trudno zresztą mieć jej to za złe, skoro z taką gracją porusza się między różnymi gatunkami.

Kali Uchis będzie jedną z gwiazd tegorocznej edycji Open'er Festival.  

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kali Uchis
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy