Reklama

Zadanie domowe: Indios Bravos

Relację z koncertu Indios Bravos powinno się zaczynać od końca, bo bisy są zawsze najmocniejszą stroną grupy, trwają długo i cieszą nie tylko fanów, ale i zespół.

Zdarzyło mi się być na kilku koncertach, na których zespół pojawiał się na bis niechętnie, albo wcale jak Ladytron w krakowskim klubie Studio. Na koncercie Indios Bravos zawsze warto być do ostatniej minuty, bo właśnie wtedy na scenie kumuluje się najfajniejsza energia, choć oczywiście nie brakuje jej od początku.

Tak było również podczas koncertu w krakowskim klubie Lochness w czwartek 19 marca, jednym z przystanków na trasie promocyjnej nowej płyty zespołu o zaskakującym tytule "Indios Bravos". Zespołu w "legalnym" składzie, bo w czasie produkcji czwartego krążka Gutek i Banach postanowili oficjalnie rozbudować swój duet o muzyków, z którymi od lat grają koncerty. Od razu na scenie ujawnił się trzeci frontman grupy, klawiszowiec Marcin Łuczyński, który zawładnął sercami i ciałami - klaszczącymi, skaczącymi, bujającymi się krakowskiej publiczności.

Reklama

Już martwiliśmy się o formę Banacha, kiedy najpierw dał popis gitarowej wirtuozerii, a później wraz z Lechem Grochalą spektakularny kilkuminutowy pokaz gry na bębnach w trakcie "Kwiatka", w którym improwizacyjne umiejętności wokalne pokazał z kolei Gutek. Muzycy za ten występ zostali sowicie przez publikę nagrodzeni brawami.

Koncert różnił się od tych, na których słyszeliśmy utwory z pozostałych trzech płyt grupy. Przypominało to trochę taniec 2:1 - szybki, szybki, wolny. Po dwóch żwawych piosenkach w znanym "indiosowym" stylu następowała krótka przerwa "na bujanie" przy nostalgicznych, miłosnych i egzystencjalnych tekstach na znacznie wolniejszą nutę.

"Bo teraz grają kawałki z nowej płyty" - tłumaczyła dzielnie jedna z fanek zespołu swoim wyraźnie zaniepokojonym koleżankom. "Ufff, bo właśnie się zdziwiłam, że do tej pory znałam tylko dwa" - odetchnęła inna. Ale zaraz zabrzmiało słynne "Tylko tu i teraz" z "Peace!" i niepokój minął.

Wszystko wskazuje na to, że fani Indios Bravos mają zadanie domowe: nadrobić zaległości i nauczyć się tekstów z nowej płyty, by móc śpiewać je z Gutkiem tak samo jak "Ścianę", "Peace blues" czy "Zabiorę cię". Na razie w Krakowie najszybciej wpadła im w ucho bluesowa piosenka "Dzień dzisiejszy" z przesłaniem, że jest on najważniejszy.

Agnieszka Łopatowska, Kraków

Przeczytaj cały wywiad z Gutkiem.

Zobacz teledyski Indios Bravos na stronach INTERIA.PL.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Indios Bravos | zadania
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy