Reklama

Rammstein zdobyli "Spodek"

Niemal każda osoba udająca się na koncert formacji Rammstein znała już choćby z opowiadań przebieg występów niemieckiej grupy. Co innego jednak słyszeć, a co innego widzieć na własne oczy. Przekonało się o tym ponad pięć tysięcy fanów, którzy zjawili się 13 listopada na występie zespołu Rammstein w katowickim Spodku. Był to jedyny polski koncert w ramach trasy promującej albumu "Mutter".

Zanim na scenie pojawił Till Lindeman i jego koledzy, publiczność rozgrzała swoim występem formacja Clawfinger. Jeszcze jakieś pięć lat temu to Niemcy byli supportem dla Szwedów, ale jak mówi Zack Tell, wokalista zespołu, przez ostatnie cztery lata grupa straciła wiele czasu na walce ze swoją byłą wytwórnią i na budowaniu własnego studia, w efekcie czego na dłużej zniknęli ze sceny, a role się odwróciły. Artysta przyznał w żartach, że po cichu marzy o tym, by któregoś dnia Rammstein ponownie zagrali przed jego zespołem

Podczas trwającego około 40 minut występu, muzycy Clawfinger zaprezentowali kilka kompozycji ze swego najnowszego albumu "Whole Lot Of Nothing", a także parę utworów z poprzednich wydawnictw, w tym piosenkę "Nigger", od której zaczęła się cała kariera grupy.

Reklama

Tuż po godz. 21. w Spodku zapadły ciemności, a na scenie pojawiło sześciu muzyków. Wszyscy, oprócz grającego na instrumentach klawiszowych Flake Lorenza, mieli na sobie jedynie specjalnie zawiązane przepaski na biodrach, a ich twarze zdobiły specjalne maski, które z powodzeniem mogłyby zostać wykorzystane w którymkolwiek z odcinków serialu "Z Archiwum X".

Po krótkim intro rozpoczął się koncert. Tym razem ubrani już w srebrne kombinezony członkowie Rammstein zbombardowali swych fanów ogromną falą dźwięku i emocji. Uwagę widzów raz po raz przykuwały efekty pirotechniczne, z których grupa uwielbia korzystać. Kombinezon Tilla wybuchał, z jego nadgarstka nagle paliła się flara. Wystarczyły pierwsze trzy utwory, aby Rammstein zapanowali nad publicznością. Żywiołowa reakcja fanów bardzo spodobała się muzykom i w miarę upływu czasu widać było, że na zimnych twarzach Niemców co jakiś czas pojawiał się uśmiech.

Jeśli chodzi o repertuar wykonywany na koncercie, to był on właściwie spełnieniem wszystkich życzeń fanów. Spośród tych najbardziej znanych utworów nagranych przez Rammstein zabrakło jedynie "Du riechst so gut". Powód tego jest dość ciekawy. Jak ujawnili muzycy w rozmowie z INTERIA.PL., kompozycja ta jest jednym z największych błędów, jakie grupa kiedykolwiek popełniła.

"Równie wielkim błędem było także nagranie Das Model. Każdy zespół ma w swojej karierze takie wpadki i to są właśnie nasze. Te utwory nie były na tyle dobre, aby kiedykolwiek zostały wydane" - powiedzieli.

Atmosfera koncertu, starannie kontrolowana przez muzyków Rammstein, swoją kulminację osiągnęła podczas bisów. W kończącym całość utworze "Stripped" z repertuaru Depeche Mode, Flake Landers wsiadł do pontonu, po czym umieszczony nad głowami publiczności, niesiony rękami widzów, "popływał" chwilę wśród fanów.

Czas upływał, kończyły się kolejne utwory i nikt nie miał wątpliwości, że był to jeden z najbardziej spektakularnych koncertów, jakie kiedykolwiek odbyły się w Spodku, a może i nawet w Polsce.

Radość zmąciła na pewno organizacja imprezy. Drzwi Spodka otwarto dla fanów dopiero o godz. 19., a kiedy o godzinie 20. na scenę wchodzili członkowie Clawfinger, ponad połowa ludzi, okropnie zmarznięta, wciąż stała jeszcze na zewnątrz. Jednak wrażenia z koncertu na pewno wynagrodziły wszystkim tę niedogodność.

Wśród osób, które zjawiły się w Katowicach, znalazły się także gwiazdy naszej sceny muzycznej. Na widowni można było zobaczyć m.in. Marka Piotrowicza z grupy Świetliki, Maćka Maleńczuka oraz Kasię Kowalską.

Laureatka nagrody MTV była zadowolona z występu, ale wydawała się także nieco wystraszona tym, co zobaczyła.

"To było wspaniałe show, ale ta muzyka mnie przeraża. Nie mogę zrozumieć, że 50 lat po wojnie młodzież tak ochoczo śpiewa niemieckie piosenki. Oni przecież wyglądali tak, jakby służyli w oddziałach SS. Wizualnie bardzo mi się podobało, ale to chyba nie jest muzyka dla mnie" - powiedziała Kowalska.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rammstein | utwory | Spodek | koncert
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy