Reklama

Niszowi też popularni

Żyjemy w czasach gdy klasyfikowanie muzyki jest niezwykle trudne. Granice między komercyjnym popem a ambitną alternatywą zacierają się, a wykonawcy, którzy jeszcze wczoraj byli gwiazdami tematycznych blogów i specjalistycznych wortali muzycznych w jeden dzień potrafią się przebić do mainstreamu.

W zeszłym roku Europa pasjonowała się bezczelnym zagarnięciem list przebojów przez duet La Roux przebojami "In For The Kill" czy "Bulletproof". Czy w tym roku też mieliśmy alternatywne gwiazdy brylujące w popularnych stacjach radiowych i telewizyjnych, oraz na szczytach list przebojów? Oczywiście, że tak. Poniżej prezentujemy kilka najbardziej wybijających się przykładów.

Reklama

Hurts

Ze wszystkich tegorocznych debiutów, to właśnie ten brytyjski duet najbardziej zasługuje na miano kontynuatora sukcesu La Roux. Również jest zaliczany do propagatorów modnego w latach 80. brzmienia synthpop, również pochodzi z Wielkiej Brytani, a ich płyta dostała wysoką notę w alternatywnym "NME" jak i przebiła się do pierwszej piątki najlepiej sprzedających się albumów w większości europejskich krajów. Prawdziwą miarą sukcesu jest jednak fakt, że ich muzykę z upodobaniem grają wszelkie stacje radiowe. Na naszym podwórku Hurts zawojował chyba wszystkie stacje od RMF FM po Roxy. Prawdziwy fenomen.

Więcej: recenzja, koncerty w Polsce.

Cee Lo Green

Znany głównie z duetu Gnarls Barkley zgodnie ze swoimi możliwościami wokalnymi Cee Lo pozostaje wierny stylistce soulowej. Na sukces zapracował nie tylko świetnym albumem, który na listach po obu stronach Atlantyku dotarł do pierwszej dziesiątki, ale przede wszystkim wielkim przebojem o niecenzuralnym tytule. Kąśliwy "F.....(orget) You" to świetna melodia, doskonała produkcja i wokal; artyście przysłużył się też medialny szum wokół tego singla. Nawet nad Wisłą zawojował wszystkie stacje radiowe. Jak mawia pewien komentator sportowy - dobrze pomyślane i świetnie wykonane.

Więcej: recenzja.

Duck Sauce

Już dawno żaden klasyczny, klubowy wymiatacz nie namieszał tyle na listach przebojów czy w playlistach stacji radiowych i telewizyjnych co wyprodukowany przez Armanda Van Heldena i A-Traka singel "Barbra Streisand". Najciekawsze, że brzmi jak wygrzebany z zakurzonej didżejskiej torby porzuconej gdzieś w połowie lat 90.

Przecież to klasyczny house oparty na słynnym samplu z Boney M. Do tego w teledysku przewija się niezliczona ilość postaci nowojorskiej sceny muzycznej, od Vampire Weekend poprzez Pharrella i Kanye Westa, po Santigold. Znany stał się już żart: kto nie występuje w teledysku "Barbra Streisand"? Chyba tylko sama Barbra Streisand. Zobacz teledysk do tego hitu:

Brodka

Czas na przykład z naszego podwórka. Nowa płyta Moniki Brodki "Granda" z pewnością była nagrywana bardziej z nastawieniem na zdobycie wiernej, stałej publiczności niż na komercyjny sukces. Artystka na współpracowników wybrała panów z Pustek i Pogodno, co zapowiadało stylistyczną rewolucję, ale i komercyjne samobójstwo. A tymczasem efekt przerósł oczekiwania chyba wszystkich. Szalona, eklektyczna płyta (i nie mniej odjechany singiel "W pięciu smakach") zyskała popularność masową, oraz została doceniona przez krytyków. Nie chwalmy dalej, bo jeszcze coś się zepsuje, ale za rok 2010 Pani Monice należą się wielkie brawa!

Więcej: recenzja, artykuł, relacja z krakowskiego występu.

Kanye West

Prawdziwym mistrzem świata w zadowalaniu wszelkich gustów jest bezsprzecznie Kanye West. Nie potrafię znaleźć żadnego innego przykładu na wykonawcę, który swoją płytą plasuje w czołówkach podsumowań większości opiniotwórczych wortali traktujących o muzyce alternatywnej (na czele z Pitchfork) i zarazem z miejsca ląduje na pierwszym miejscu listy "Billboardu". Trudno też w wypadku Kanye Westa ocenić, na ile ten sukces jest faktycznie wynikiem artystycznego i komercyjnego potencjału albumu, a na ile doskonałego marketingu. Bo i w tej dziedzinie Kanye osiągnął swoisty Everest.

Więcej: recenzja, artykuł, teledyski.

Goldfrapp

Duet Goldfrapp istnieje już ponad 10 lat i tyle też musiał czekać na prawdziwy komercyjny sukces. Trzeba przyznać, że Alison bardzo się o to postarała. Taneczny album w klimacie wciąż modnych lat 80. jest producencką perełką i aż kipi od przebojowych melodii, które równie chętnie grały u nas RMF i "Trójka". Całość sukcesu dopełnia nominacja do nagród Grammy i świetne recenzje płyty.

Więcej: teledyski.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy