Reklama

Następny Przystanek za rok

Laureat Złotego Bączka - grupa Acid Drinkers, szwedzki Clawfinger oraz brytyjska legenda nowej fali The Stranglers to trzy zespoły, które zagrały podczas ostatniego dnia (niedziela, 3 sierpnia) na XIV Przystanku Woodstock. Chwilę po północy z niedzieli na poniedziałek (3-4 sierpnia) impreza przeszła do historii.

Wydawało się, że to Acid Drinkers, zdobywca Złotego Bączka, czyli nagrody woodstockowej publiczności, będzie mógł liczyć na największy aplauz. Tymczasem okazało się, że uczestnicy Przystanku z równym lub nawet większym entuzjazmem przyjęli Clawfinger i The Stranglers.

Gdy pojawili się Titus z kolegami pod sceną momentalnie zrobiło się gęsto. Acidzi zaczęli od "Ace Of Spades" z dorobku Motorhead, a usłyszeliśmy też sporo premierowego materiału z wydanej na początku lipca płyty "Verses Of Steel" (m.in. "Fuel Of My Soul" i singlowy "Swallow The Needle"). Nie zabrakło także takich klasyków jak "Drug Dealer", "Pump The Plastic Heart" i "I Fuck The Violence".

Reklama

Temperatura nie opadła, bo zjawili się Szwedzi z Clawfinger. Rapmetalowcy największą popularność zdobyli na początku lat 90., gdy ukazały się takie płyty, jak debiutancka "Deaf Dumb Blind" czy późniejsza "Use Your Brain". Wówczas występowali w roli gwiazdy, a ich koncerty otwierał m.in. Rammstein. Potem role się odwróciły, a Clawfinger spadł do roli rozgrzewaczy gwiazd. W Kostrzynie przyjęto ich niemal z królewskimi honorami, a muzycy ze Szwecji z chęci kręcili filmiki z rozentuzjazmowaną publiką ("Wrzucimy to na YouTube'a" - zapowiedzieli).

Program ich koncertu to prawdziwe "best of", z przebojami "Nigger", "The Truth", "Two Sides", "Whole Lot Of Nothing", "Biggest & The Best", "Do What I Say" i "Price We Pay". Z pomocą niezawodnej publiki Jurek Owsiak wymusił na Szwedach jeszcze jeden bis - "Don't Get Me Wrong".

Tuż po godz. 22 scenę we władanie wzięli The Stranglers. Popularni Dusiciele to legenda brytyjskiego punka i nowej fali. Z czasem muzycy zaczęli wplatać w swoje utwory inne gatunki - od bluesa, przez nową falę, po nawet pop. Takie kompozycje, jak "Peaches", "Strange Little Girl", "Golden Brown" czy "No More Heroes" na stałe weszły do kanonu muzyki niezależnej. Wspomniane "Peaches" usłyszeliśmy na bis, jednak Brytyjczycy musieli wyjść na scenę jeszcze raz.

Zaskoczeni muzycy po raz drugi zagrali "No More Heroes" wspomagani przez publikę. Członkowie The Stranglers wyglądali wręcz na zawstydzonych tak ciepłym przyjęciem. Jurek Owsiak budzi u woodstockowiczów dumę, dowartościowuje ich i pokazuje, że nie powinni mieć kompleksów. Takim pokazaniem, że są wartościowymi ludźmi, jest też finałowe pożegnanie - po The Stranglers na scenie pojawili się uczestnicy muzycznych warsztatów u Leszka Cichońskiego. Możliwość wystąpienia na tak ogromnej scenie, przed liczącym kilkadziesiąt tysięcy tłumem wyzwala ogromną energią, która potem towarzyszy im w dalszym życiu - i to m.in. Owsiakowi chodzi.

Ludzie skakali, klaskali, śpiewali, machali, powiewali flagami, podrygiwali, tańczyli i gwizdali - a za rok znów zrobią to samo. Przystanek Woodstock - do zobaczenia!

Sprawdź specjalny serwis INTERIA.PL poświęcony Przystankowi Woodstock.

Michał Boroń, Kostrzyn nad Odrą

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Przystanek Woodstock | legenda | muzycy | Acid Drinkers | woodstock | przystanek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama