Reklama

Najsłynniejsza pchła świata ma już 50 lat

16 października 50 lat skończył Michael "Flea" Balzary, jeden z najwybitniejszych basistów w historii rocka, sceniczny dzikus, współzałożyciel Red Hot Chili Peppers.

Dlaczego "Flea", czyli "pchła"? "Byłem mały i dużo skakałem" - rozbrajająco tłumaczył Balzary.

Jako nastolatek był traktowany jak dziwak. Pochodził z Australii, więc śmiesznie mówił. Poza tym grał na trąbce i wielbił Milesa Davisa czy Louisa Armstronga, co wcale nie było tak popularne wśród kalifornijskich rówieśników. W każdym razie nie w szkole, do której uczęszczał.

Trąbka

Muzyką zafascynował go ojczym, postać mimo wszystko dość parszywa: agresywny alkoholik i narkoman, który w wolnych chwilach strzelał do policjantów. I grał na kontrabasie.

"Patrzyłem, jak gra z przyjaciółmi ostry bebop - styl, który jest dla mnie jedną z najwyższych form ekspresji: intelektualnej, emocjonalnej, duchowej i pod względem technicznym. Obserwowanie ich w akcji napawało mnie niesamowitym uczuciem radości, czegoś takiego nie zaznałem nigdy wcześniej" - opowiadał Flea.

Reklama

Gdy 12-letni Mike chwycił za trąbkę, od razu dało się zauważyć, że ma talent. Szybko załapał się do szkolnej orkiestry, a także do kalifornisjkiej filharmonii dla młodzieży.

To właśnie gra na trąbce, a także koszykówka, były dla niego odskoczniami od toksycznego ojczyma. Inną formą izolacji czy też relaksu były narkotyki. Pierwsze jointy Balzary skręcał już w wieku 13 lat.

Posłuchaj Flea w utworze "Throw Away Your Television:


Dwa małżeństwa

Warto dodać, że Flea był... najlepiej ćpającym członkiem w historii Red Hot Chili Peppers. Hillel Slovak, pierwszy gitarzysta grupy, który zainteresował Mike'a rock and rollem, przypłacił uzależnienie życiem. Wokalista Anthony Kiedis, najbliższy przyjaciel Flea, co jakiś czas wypadał z zespołu, żeby pozbierać się do kupy. Nie mówiąc już o Johnie Frusciante, który na początku lat 90. wyglądał jak śmierć i musiał ukrywać się przed ścigającymi go za długi dilerami. Jakimś cudem Flea nigdy nie miał aż tak strasznych perypetii narkotykowych.

Nie da się jednak obronić stwierdzenia, że jest w czepku urodzony, bo i jego nie omijały momenty trudne, a nawet bardzo trudne - już pomijając niełatwe dzieciństwo: rozwód rodziców, ciągłe przeprowadzki, wspomniany ojczym. W 1993 roku zdiagnozowano u niego syndrom wypalenia i polecono roczny odpoczynek. Z kolei w 1998 roku, po zerwaniu z dziewczyną Marissą Pouw, basista popadł w depresję. Całymi tygodniami płakał i dopiero opieka córki Clara przyniosła mu ukojenie.

Co ciekawe, zupełnie inaczej przeżywał rozstanie z pierwszą żoną Loeshą Zeviar, której imię ma wytatuowane na piersi i która jest mamą Clary. Gdy w 1990 roku zdecydowali się na separację, Flea koił ból tonami marihuany i przygodnym seksem z groupies. Flea i Loesha do dziś pozostają przyjaciółmi. Żeby zakończyć wątek prywatny: aktualnie Flea jest mężem modelki Frankie Rayder, z którą ma córkę Sunny Bebop Balzary.

Bas

W głosowaniu na najwybitniejszego basistę w historii rocka czytelnicy magazynu "Rolling Stone" umieścili Flea na 2. miejscu, za Johnem Entwistle z The Who. Tym samym Balzary wyprzedził m.in. Paula McCartneya, Cliffa Burtona czy Johna Paula Jonesa.

Dopiero w szkole średniej Flea odstawił na bok trąbkę i wziął się za bas. Jego pierwszym nauczycielem był Hillel Slovak. Dzięki niemu Flea zrozumiał, że istnieje świat poza jazzem. Grę początkującego basisty najbardziej inspirowały zespoły punkrockowe, a później funkowe. Do tego doszła fascynacja hip hopem, którą należy przypisać koncertowi Grandmaster Flasha.

Te cztery filary - funk, punk rock, hip hop i erudycja jazzowa - stały się podstawą funkcjonowania Red Hot Chili Peppers.

Choć kolejni gitarzyści ciągnęli muzykę słynnych "Papryczek" w różnych kierunkach (największe piętno odcisnęli Slovak, na chwilę Dave Navarro, oraz John Frusciante) to właśnie funkowy styl Flea był, jest i pewnie będzie centralnym punktem brzmienia Red Hot Chili Peppers.

"Californication" w Chorzowie (poprzedzone sympatycznym jamem):


Flea i Kiedis, który w szkole średniej był dla Michaela niemal idolem, jeśli chodzi o styl bycia, to jedyni stali członkowie Red Hot Chili Peppers od 1983 do 2012 roku. Z tym że "bardziej stały" jest jednak Flea ze względu na odwykowe przerwy Kiedisa.

Nic więc dziwnego, że to basowe partie Flea ciągną ten zespół przez kolejne dekady rocka.

Styl Flea oczywiście ewoluował, cały czas inspirując nowe pokolenia adeptów basu.

Nie wdając się w zawiłe technikalia, które również dla wyżej podpisanego brzmią czasem zagadkowo, Flea podążał w kierunku "mniej znaczy więcej".

"Podczas prac nad 'Blood Sugar Sex Magik' starałem się grać w maksymalnie prosty sposób, wcześniej przesadzałem w drugą stronę. Myślałem sobie: muszę wyluzować i grać o połowę mniej nut. Kiedy grasz mniej, staje się to bardziej ekscytujące, jest więcej miejsca, więcej przestrzeni" - wyjaśniał Balzary.

"Jeżeli gram coś bardzo szybko, to jest to element wyróżniający się, a nie ciągła nawałnica nut" - dodał Flea.

Mniej znaczy więcej - "Don't Forget Me":


Jeziorowiec

50-latek z Kalifornii znany jest nie tylko jako szalony basista z kolorowymi włosami (jego fryzury to temat na osobny artykuł), ale również jako wierny fan koszykarskiej drużyny Los Angeles Lakers, piłkarzy Sheffield United, promotor młodych artystów, a także jako inteligentny i oczytany gość, którego zawsze słucha się z ciekawością. Niezależnie od tego, czy gra, czy mówi.

-----

Przy pisaniu artykułu korzystałem z książki "Kalifornizacja" Bartka Koziczyńskiego. Stamtąd pochodzi część cytatów.

Zobacz teledyski Red Hot Chili Peppers na stronach INTERIA.PL!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Red Hot Chili Peppers | Flea | urodziny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy