Reklama

Maria Peszek zachwyca

Był pióropusz, były pistolety namiętnie wkładane sobie przez Marię Peszek do ust, była też w końcu karminowa pomadka na niemalże całym jej ciele, tak jak i była męska bielizna ściągnięta spod czerwonej, mieniącej się wieczorowej sukienki.

Przyzwyczailiśmy się już do kontrowersyjnych występów oraz języka - nie tylko ciała - panny Peszek. Wydawać by się mogło, że nic nas już w niej nie zaskoczy, nic nie zachwyci.. A jednak zachwyca, jednak zaskakuje każdym gestem, każdym dźwiękiem na nowo.

Na koncert w krakowskim Klubie Studio (27 lutego) nie przybyły tłumy, jednakże głosów wtórujących artystce nie sposób byłoby wychwycić z osobna. Okrzykom zachwytu, oklaskom i piskom nie było końca.

Jak powiedział polski showman Kuba Wojewódzki: "Maria Peszek wróciła przywracając nam wiarę w naturalne wzwody, piosenkę autorską i nieskrępowaną wolność twórczą".

Reklama

Płyta "Maria Awaria" posiadająca obecnie status platynowej, wywołała zacięte dyskusje i głosy krytyki wśród kręgów katolickich.

Wiele razy słyszę słowa, że Maria Peszek jest beznadziejna, lub że Maria Peszek nic nie potrafi czy że Maria Peszek "istnieje artystycznie" tylko dzięki nazwisku ojca... Wypadałoby odpowiedzieć sobie na retoryczne pytanie, czy ta niewielka istota już dawno nie udowodniła wszystkim na co ją stać?

Zawsze znajdą się tacy którzy potępią, ale czy o popularności artystki nie świadczą właśnie te zahipnotyzowane, wpatrujące się w nią setki par oczu?

No dobrze, a czym Maria Peszek zachwyca na swojej ostatniej płycie? Czym zachwyca gdy stoi na scenie? Słuchając płyty od razu wyłapujemy genialne aranżacje Andrzeja Smolika, przesłodki głos artystki, niesamowitą lekkość w zabawie słowem i... przekreślenie tabu towarzyszącemu tematom ludzkiej intymności. Otwarcie śpiewa co ją cieszy, co sprawia rozkosz, czego pragnie.

Nie stroni od dwuznacznych określeń, słów - dla co niektórych - wydawać by się mogło wulgarnych. Na żywo to wszystko jest jeszcze bardziej intensywne. Niepowtarzalny kontakt z publicznością - bezcenne!

Dodatkowym plusem jest dla mnie fakt, że Marysia Peszek nie "zadziera nosa" jak to robią tzw. "rodzime gwiazdy". A niektóre "nasze gwiazdy" nie dorastają jej przecież swoją twórczością do pięt... Maria-Awaria po 1,5 godzinnym koncercie pojawia się na scenie w różowym szlafroku, rozdaje autografy, pozuje do zdjęć, szczerze się uśmiecha. I nic ją to nie kosztuje.

Co powiem na kolejne słowa krytyki? Wychodząc z założenie, że o gustach się nie dyskutuje - z uśmiechem zanucę "(...) Lubię Twoje to i lubię też tamto / Kiedy tamto wstaje, ja się staję nimfomanką...".

Magdalena Kołodziejczyk, Kraków

Zobacz teledyski Marii Peszek na stronach INTERIA.PL.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Maria | Maria Peszek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy