Reklama

David Bowie: Artyści są z Marsa

Wybitny brytyjskie artysta, jeden z najbardziej inspirujących wokalistów w historii nowoczesnej muzyki, kończy dziś 60 lat.

Bowie się bawi. Sztuką, własnym wizerunkiem, publicznością. Prowokuje do dywagacji: czy to wybitny artysta progresywny i wizjoner, czy mistrz muzycznego recyklingu, który potrafił zwietrzyć nowe trendy i lansować je, wyprzedzając innych? Mistrz autokreacji? Kim jest naprawdę?

Te spory trwają, od kiedy pojawił się na scenie. 8 stycznia 2007 roku David Bowie kończy 60 lat. "Wciąż jestem młodszy od Jaggera... zresztą jak większość ludzi" - mówi. Maestro w cyberprzestrzeni. Piękny 60-letni.

Kiedy w swych artystowskich rozważaniach rzucał od niechcenia hasło: "Artaud", rzucaliśmy się w wir poszukiwań. Stwierdzał, że lubi ekspresjonizm, a okładka płyty "Lodger" zainspirowana jest Egonem Schiele - zwiedzając Berlin interesował nas więc nie tylko clubbing, ale też muzeum ekspresjonizmu. Lubi Mishimę, Jamesa Ballarda, Williama Burroughsa, George'a Orwella, Oscara Wilde'a, Jacka Kerouaca, Brechta i Geneta - czytaliśmy więc każdą ich powieść. Na jego 60. urodziny - tekst pisany z pozycji kolan.

Reklama

W wywiadach najczęściej bawi się kosztem rozmówcy i unika jednoznacznych odpowiedzi. Często odpływa w surrealistyczny humor, ciesząc się z dwuznaczności. "Napiszę sam o sobie nieautoryzowaną biografię... Kiedy książka sprzeda się w milionach egzemplarzy, zaskarżę sam siebie o gigantyczne odszkodowanie i z niego sfinansuję wersję filmową, w której zagram wszystkie role. Ewentualnie napiszę sagę w siedmiu tomach - jak o Harrym Potterze - a każdy tom będzie opowiadał inną wersję mojego życia".

Bez niego nie byłoby uszminkowanego rocka, rockandrollowego teatru, Berlin nie zyskałby swych dekadenckich hymnów, kto wie, co stałoby się z Iggy Popem, nową falą i muzyką industrialną. Zapracował na trwałe miejsce w historii muzyki.

Jest inspiracją dla paru generacji muzyków - do fascynacji nim przyznają się Marilyn Manson, Smashing Pumpkins, The Cure, Placebo, Dave Gahan z Depeche Mode, Trent Reznor i Nine Inch Nasil, Duran Duran, Radiohead i wielu wielu innych.

Przybierał różne sceniczne wcielenia - stawał się kosmitą Ziggy Stardustem, neurotycznym Thin White Dukem, pokręconym detektywem Nathanem Adlerem. Każdy okres jego artystycznego życia był jak rola filmowa, którą wieńczyły ważne w muzycznej historii płyty. Każdy z tych pomników obalany był następnie przez samego Bowie'ego.

"Wszystkie moje wcielenia to bardzo samotni ludzie - także dlatego, że społeczeństwo ich odtrąca. Ja też więcej czasu spędzam przyglądając się społeczeństwu z boku, niż wchodząc w jakieś związki czy interakcje ze światem".

Podobno zajął się sztuką, by uniknąć w życiu nudy. To twierdzenie jest oczywistą przekorą. Bowie to urodzony showman, artysta "multimedialny", nieograniczony przez gatunki, style, środki przekazu - jest wokalistą, autorem tekstów, kompozytorem, aktorem, producentem i malarzem.

"Od kiedy użyto masek w antycznym teatrze, wizerunek i manipulacja odbiorcą są bardzo istotnym elementem sztuki. Maska jest lepsza niż ekshibicjonizm, którego prawda i inspiracja kończy się wraz z wyciszeniem problemów egzystencjalnych artysty" - mówi.

Nie da się wcisnąć Bowie'ego do jednoznacznej szufladki: pop, rock czy alternatywa. Jak malowany ptak - zawsze odstaje od grupy. Kiedy zdaje się, że można określić kierunek, w którym podąża, robi zwrot o 180 stopni i zostawia resztę gdzieś w tyle.

Najbardziej zastanawiające jest w tym wszystkim pytanie: czy to Bowie ustanawia nowe trendy, czy też węszy je sprytnie, jako pierwszy wykorzystuje powiew nowego i głośno krzyczy, zanim inni zdążą otworzyć usta?

"Na zawsze pozostanę twórcą awangardowym. Zawsze najbardziej pociągały mnie tematy funkcjonujące na peryferiach świata kultury - właśnie tam, na marginesie, czułem się najlepiej. Ja zawsze uczestniczę w walce dostojnego z przyziemnym, sztuki wysokiej z niską. Jest to napięcie, które mi bardzo pomaga, bo stymuluje myślenie".

"Człowiek, który spadł na Ziemię"... i twardo na niej stoi. Bowie zawsze umiejętnie stawał na krok przed szeregiem. Ostatnio udowodnił, że jest... zdolnym inwestorem. Kiedy na początku lat 90. internet był jeszcze raczkującym przedsięwzięciem, wyczuł najnowsze trendy i pomiędzy czasem spędzonym w studio i na scenie, zaczął inwestować.

W 1998 roku założył własny portal davidbowie.com oraz został pierwszym artystą - dostawcą usług internetowych. Następnie stworzył BowieNet, zapewniając dostęp do zasobów internetu, newsów muzycznych, sportowych, finansowych, świeżej muzyki (nowych ciekawych artystów dobieranych przez Bowie'ego), organizując czaty (udział w nich wzięli m.in. Placebo, Boy George i wielu innych). Założył w internecie własne radio. Powołał do życia wirtualną galerię promującą młodych artystów bowieart.com. Założył własny bank internetowy, który wydaje karty kredytowe z podobizną właściciela i oferuje większość typowych usług bankowych. W grudniu 2001 roku założył autorską wytwórnię płytową.

Zobacz teledyski Davida Bowiego na stronach INTERIA.PL!

Machina
Dowiedz się więcej na temat: trendy | artyści | Artysta | David | David Bowie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy